31 sierpnia 2013

1

Gdy słonce był już w zenicie, Kurt własnie się budził, gdy się rozejrzał po pokoju nie mógł dostrzec kolegi.
"Musiał ostro zabalować z ta laska" pomyślał, po czym się roześmiał.
-Cicho siedź! Ja próbuje spać!-słyszał z łazienki. Gdy wszedł do niej zobaczył, jak Sam leży na ziemi i mierzy do niego palcami ułożonymi w pistolet.
-Sammy! Sam wstawaj! Południe jest-szturchał go nogą.
-Jeszcze pięć minut i wstaje-odpowiedział kładąc się na drugi bok.
-Nie ma 5 minut, wstajesz już, albo nie masz śniadania-po tych słowach Samuel od razu wstał i rzucił się do kuchni-Tylko się nie wywal-zaśmiał się.
-Hugo! Czemu ty się ciągle ze mnie nabijasz? Tyle dla Ciebie robię, a ty mnie tak traktujesz?-udał, ze się obraził.
-Sammy-wyszeptał-Nie nabijam, tylko ty ciągle dajesz powód do tego-powiedział idąc w jego stronę. Sam tylko siedział odwrócony tyłem i strzelał głupie miny.
-Oj no, przepraszam-pokręcił głowa-Słyszałeś? Sammy przepraszam!
-Słyszałem za pierwszym razem-odwrócił się do niego-Wybaczę Ci jeśli przestaniesz się ze mnie śmiać i w końcu zrobisz te śniadanie-spojrzał na pusty talerz stojący naprzeciwko niego.
-Postaram się przestać i już robię-uśmiechnął się i podszedł do lodówki-A co chcesz?
-Naleśniki z twarogiem-kręcił się na krześle
-Jest problem, mamy tylko ser, chleb i masło
-To idź do sklepu-zaśmiał się
-Albo zjesz kanapki, a później naleśniki, albo sam idź do sklepu-oburzył się
-Niech już będą te kanapki-skrzywił się i poszedł do łazienki, aby się ogarnąć.

-Boże daj mi siły, albo coś mu zrobię-powiedział pod nosem.
-Słyszałem, ale udam, ze nie-mówił Sam wychodząc z łazienki wycierając włosy w ręcznik, który zwisał mu z szyi.
-Prosz-powiedział Kurt stawiając na blacie talerz.
-Dziękuję-uśmiechnął się i osiadł przy stole-A ty nie jesz?-zdziwił się.
-Ja zjadłem, jak ty się myłeś-odłożył naczynia i skierowali się do łazienki. 

2 godziny po śniadaniu Sam i Kurt skierowali się do pokoju starszego chłopaka i usiedli przy jego komputerze.
-Czas na dogranie wokalu-zaczął Hugo, gdy Sam rozstawiał mikrofon-Rozgrzej się, a ja wszystko ustawie. Po kwadransie chłopak był już gotowy.
-Dobra możemy zacząć-Kurt kiwnął głowa.
-Tylko pamiętaj, bez fałszu, bo tego to ja Ci tutaj już nie obrobię-uśmiechnął się do siebie.
-Zabawne, ze aż wcale-spojrzał na niego-Lepiej już to włącz, zamiast rzucać tymi tekstami
-Już, już, nie denerwuj się tak-spojrzał na niego, po czym wszystko ustawił i dal znać, ze może już robić swoje. Gdy skończył pierwsza probe nagrania oparł się o krzesło Kurt'a i słuchał efektu,
-Źle nie jest, ale mogłoby być lepiej-powiedział Schneider zapisując pierwsza wersje.
-A jakbyś dodał tam chórki?
-Nagramy je później, najpierw główny wokal, później tyły-mówił ustawiając ponownie wszystko, jak poprzednio-Dobra dajesz-włączył i czekał na efekty.

Po kilku godzinnej sesji nagraniowej wyszli z budynku coś zjeść. Po drodze mijali wszystkie ulubione restauracje Sam'a, który szukał czegoś innego, najlepiej włoskiego
-Czy zamierzasz w końcu coś wybrać? Czy będziemy tak łazić do końca?-zapytał Kurt słysząc, jak jego kiszki zaczęły grać marsza.
-Nie,już jesteśmy. Chodźmy tutaj-wskazał na pizzerie zapewniająca, ze ich dania są jedynymi prawdziwymi włoskimi daniami w całym Nowym Jorku.
-Serio? Mijaliśmy tyle knajp z pizza, a ty wybierasz te? Na drugim końcu miasta?-skrzywił się
-Chciałem spróbować czegoś nowego. Moja wina, ze tamte mi się znudziły?-zapytał nie licząc na odpowiedz.
-No na pewno nie moja-spojrzał na telefon, który wibrował mu w kieszeni. Dostał SMSa od dziewczyny z poprzedniego wieczoru, szybko coś odpisał i wszedł za przyjacielem.

30 sierpnia 2013

coś a'la prolog

-Kurt, stary gdzie ty jesteś?-powiedział Sam, gdy jego przyjaciel w końcu odebrał telefon.
-A co tęsknisz za mną?-uśmiechnął się do telefonu.
-Nie! Ale jesteśmy już spóźnieni
-Minuta i jestem-powiedział rozłączając się. Po 10 minutach wreszcie dotarł do przyjaciela, który stal z założonymi rękoma.
-Witaj przyjacielu-powiedział zdejmując okulary przeciwsłoneczne.
-Miałeś tu być godzinę temu!
-Wybacz, korki na mieście...
-Alex mnie zabije i to przez Ciebie-wytknął Kurt'owi
-Zwal na mnie, jak zawsze
-Taki miałem zamiar
-I super, jesteśmy kwita-odpowiedział wchodząc do budynku
.
"Ten kretyn już jakaś dziewczynę czaruje... Mógłby w końcu się ogarnąć i znaleźć jedna dziewczynę na dłużej, a nie tylko noc możne dwie, trzy... Niby jest starszy, a zachowuje się, jak gimnazjalista..." myślał Sam opierając się o barierkę.
-Przepraszam-powiedziała niska dziewczyna o głębokim brązie w oczach i zniewalającym uśmiechu
-Przepraszam, czy mógłbyś podać mi mój telefon?
-Tak jasne-uśmiechnął się i podał jej urządzenie
-Tak w ogóle jestem Sam
-Dzięki-uśmiechnęła się chowając telefon do torebki-Jestem Chrissy.
-Piękne imię, takie niespotykane
-Tak, bo rodzice pochodzą z Włoch i postanowili, ze nie będę Anna, czy Lauren.
-Hej stary, pewna osoba chce Cie poznać-mówił Kurt patrząc za siebie.
-O boże, tylko nie on-dziewczyna się odwróciła
-Zrobił Ci coś?-zapytał patrząc, jak jego przyjaciel zatacza coraz większe luki
-Rzucił mi kilka swoich durnych tekstów...
-Sorry za niego-walna kolegę w głowę, ale ten nie wiedział o co mu chodziło
-Jak Ci przeszkodziłem to wybacz, nie wiedziałem, ze znalazłeś sobie laskę-uśmiechał się do niego znacząco
-Weź już lepiej idź do środka-Sam skierował Schneider'a i lekko pchnął.
-Ty znasz tego pajaca?-zdziwiła się Chrissy
-Ten pajac to mój przyjaciel
-Sorry, nie wiedziałam
-Nic się nie stało-uśmiechnął się-Ja może pójdę już go stad zabrać, aby innym dziewczyna nie zniszczył wieczoru.
-Okay i jeszcze raz przepraszam.-Sam się tylko uśmiechnął i wszedł do pokoju. Pytał wszystkich, których napotkał o przyjaciela. W końcu dostał odpowiedz i mógł zabrać go stad, nim każda dziewczyna znowu będzie chciała go linczować.
-Kurt, chodź tu, wracamy-krzyknął widząc, jak chłopak miał zamiar zacząć się zabawiać z pierwsza lepsza dziewczyna.
-Sammy, daj spokój i wracaj beze mnie. Ja chce się jeszcze pobawić-spojrzał na dziewczynę obok i szybko wciągnął ja do pokoju.
-Kurt!-krzyknął i wszedł do pomieszczenia, z którego na sile wyciągnął kumpla i  wpakował do samochodu.
-Jeszcze raz zrobisz taka akcje, a z nami koniec...
-Hugo, my i koniec? Proszę cie... dnia byś beze mnie nie wytrzymał-pokręcił głową.
-Nie mów do mnie tym imieniem na H.-oburzył się.

Po godzinie jazdy byli już w swoim apartamencie. Sam położył Kurta w łózko, a sam usiadł przy oknie patrząc na panoramę Nowego Jorku.
-Sammy! Sammy!-krzyczał przez sen
-Ciszej, co chcesz?-zapytał podchodząc do niego.
-A kochasz mnie?-spojrzał na niego wpół przytomnie.
-Tak Kurt, kocham Cie, a teraz spij-przykrył go kocem i poszedł do łazienki.